Głównym punktem kontrowersji między pracownikami kopalń a Polską Grupą Górniczą (PGG) jest sposób ewidencji czasu pracy. Według informacji przekazanych przez portal TVN24, problem ten spowodował, że górnicy masowo wnoszą sprawy do sądu, domagając się odszkodowań – niejednokrotnie dochodzących do sumy 20 tysięcy złotych.
Ustalanie długości dniówki na podstawie czasu przebywania pod ziemią, od momentu zjazdu do momentu wyjazdu na powierzchnię, jest według górników niezgodne z rzeczywistością pracy w kopalni. Twierdzą oni, że przed rozpoczęciem pracy pod ziemią oraz po jej zakończeniu muszą wykonywać różne czynności – takie jak przebieranie się, przygotowywanie narzędzi czy branie prysznica i składanie raportów – które powinny być wliczone do ich czasu pracy.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, górnicy mają prawo do dochodzenia roszczeń do trzech lat wstecz. Jak podaje portal TVN24, korzysta z tego 90% osób przechodzących na emeryturę. Portal zauważa również, że sądy zazwyczaj przyznają górnikom odszkodowania za niewypłacane godziny nadliczbowe, średnio w wysokości 20 tys. zł. Dodatkowo PGG musi pokrywać koszty sądowe oraz opłacać prawników, co generuje dodatkowe wydatki.
PGG w odpowiedzi na te zarzuty informuje, że w jej kopalniach i zakładach obowiązują wewnętrzne regulacje prawne określające zasady pracy w godzinach nadliczbowych. W ich oświadczeniu czytamy, że najczęstsza przyczyna nieprawidłowości dotyczących wypłat za nadgodziny to niedopełnienie formalnych obowiązków przez pracowników – niezłożenie wniosku o wypłatę za nadgodziny.
Spółka dodaje również, że jeżeli pracownik wykonuje pracę w godzinach nadliczbowych i złoży odpowiedni wniosek, wynagrodzenie za tę pracę jest wypłacane na bieżąco.